Jest i druga część mojego OneShota! :D
Jestem z niej w miarę zadowolona, ale przyznam, że gdy go pisałam momentami miałam ochotę puścić pawia :(
Może sami domyślicie się dlaczego.. xD
Przedstawia ona przeszłość Hinaty, problemy z jakimi musiała się zmagać..
No nic, w każdym razie zapraszam do czytania i dziękuję wszystkim nowym czytelnikom, jaki tym starym ! xD
Serdecznie dziękuję jeszcze za komentarze, które strasznie motywują mnie do dalszego pisania!!! :))
-Tenten! To jest chyb-ba zepsute!- mruknęła granatowowłosa podając przyjaciółce test ciążowy. Ta tylko przyłożyła rękę do ust, wpatrując się w przedmiot. Chyba po raz pierwszy nie wiedziała co powiedzieć. Hinata widząc niecodzienne zachowanie dziewczyny, wiedziała co to znaczy. Jest w ciąży. Co prawda była pełnoletnia. Miała dwadzieścia lat, ale przecież w środku nadal była zagubioną nastolatką! Zdecydowanie nie była jeszcze gotowa do takiej odpowiedzialności jaką jest macierzyństwo. Załamana powoli zsunęła się na zimną podłogę, gorzko płacząc.
-''Boże, dlaczego...co ja mam zrobić?!''- myślała gorączkowo. Nagle poczuła jak ktoś klęka i mocno ją obejmuje.
-Wszystko będzie dobrze. Choćby nie wiem co, zawsze ci pomogę Hinata.- szepnęła Tenten, gładząc przyjaciółkę po głowie. Hyuga przetarła mokre oczy i zerknęła na szatynkę. Spoglądała przed siebie, a jej wzrok był jakby nieobecny. Sytuacja, w jakiej znalazła się białooka również bardzo ją przerażała. Dziewczęta ledwo co zaczęły studia, a już miały przed sobą tak poważny problem.
-T-tenten..- szepnęła-... co.. co ja mam zrobić?
-To co zawsze powtarza ci ten twój durny chłopak..- odparła lekko się uśmiechając.-... nie poddawaj się choćby nie wiem co!
Dziewczyna nie zdawała sobie nawet sprawy jak bardzo tymi słowami podniosła na duchu przyjaciółkę.
-D-dziękuję..- mruknęła Hyuga, a po jej policzkach spłynęły kolejne łzy.
Minął tydzień od kiedy Hinata zrobiła test. Przez cały ten czas nie spotykała się ze swoim chłopakiem, tłumacząc się niespodziewaną wizytą rodziców. Młodzieniec ani myślał się z nimi spotkać. Państwo Hyuga, łagodnie mówiąc, nie przepadali za wyrostkiem. Uważali go za nieudacznika, gdyż nie studiował. Naruto- tak brzmiało jego imię, był kelnerem w całkiem dobrej restauracji. Pewnego dnia blondyn przez przypadek wpadł na młodą studentkę oblewając ją między innymi zupą grzybową (od autorki: ohyda -.-).
Gdy pomógł dziewczynie wstać i spojrzał w jej duże lawendowe oczy, wpadł jak śliwka w kompot- zakochał się od pierwszego wejrzenia. W dodatku Hyuga odwzajemniała jego uczucia. Młodzi od razu wymienili się numerami, zaczęli się spotykać. Z początku nieśmiała Hinata, z dnia na dzień, stawała się coraz bardziej otwarta w stosunku do Naruto. Oboje w końcu zdecydowali się oficjalnie być ze sobą. Niedługo po zapadnięciu decyzji zrobili to. Naruto był dla granatowowłosej pierwszym. Podczas aktu miłości, dziewczyna czuła, że to właśnie dla niego trzymała swoje dziewictwo.
-Hinatka! I jak tam rodzinka? Wyjechała już?- zawołał radośnie blondyn, gdy zbliżał się do siedzącej na ławce dziewczyny.
-T-tak..-odparła, spoglądając na swoje buty.
-Ej, Hnacia, coś się stało?- zapytał z troską. Wystarczyło, że tylko na nią spojrzał, a już widział, że coś jest nie tak.- Hinata?
-N-nie, wszystko w porządku..-mruknęła, gdy nagle poczuła jak do oczu napływają jej łzy.
-Kochanie, czy to przez twoich rodziców, znowu mówili coś na mój temat?
-N-nie..
-Więc co się stało?
-J-ja...- załkała. Jeszcze chyba nigdy tak bardzo się nie bała. Była w stu procentach pewna, że po tym co powie, Naruto ucieknie gdzie pieprz rośnie.-.. j-ja... ja jestem z tobą w ciąży!- zaszlochała zakrywając twarz dłońmi. Chłopak wstał z ławki i kucnął na wprost dziewczyny. Zabrał jej delikatne ręce, tak by móc zobaczyć jej twarz.
-Chyba nie myślisz, że zostawię cię z tego powodu, co?- odparł ciepło się uśmiechając. Na dźwięk tych słów Hinata od razu rozpromieniała, jej policzki jak zawsze na gdy blondyn się uśmiechał, przybierały obficie czerwony kolor.- Przecież zawsze ci mówiłem... Moim największym marzeniem jest założenie rodziny, której nigdy nie miałem. Wygląda na to, że dzięki tobie się spełni.
Dziewczyna po tych słowach, wprost rzuciła się na Uzumakiego. Teraz wiedziała, iż mimo wszystkich przeszkód, które ją czekają, ze wsparciem Naruto da sobie radę.
Miesiąc później...
-Gotowa?- zapytała Tenten, gdy tylko zaparkowała pod domem moich rodziców.
-Bardziej niż kiedykolwiek.- odparłam z głosem pozbawionym emocji. W końcu, nadszedł ten dzień... dzień, w którym powiem o wszystkim rodzicom. Wysiadając z auta uśmiechnęłam się lekko w stronę Tenten, ta pokazała mi gestem, że trzyma za mnie kciuki. Ech, naprawdę, z wyjątkiem Naruto, jest chyba najbliższą mi osobą! Jeżeli miałabym życzyć komuś przyjaciółki to chyba tylko takiej jak ona.
Powoli skierowałam się w stronę drzwi wejściowych rezydencji. W dzieciństwie, tak bardzo kochałam to miejsce.
-Witamy w domu, panienko Hinato!- powiedział lokaj otwierając drzwi.- Rodzice panienki, czekają w salonie.- odrzekł, a ja skinęłam potwierdzająco głową. Wchodząc do środka moimi myślami zawładnęły wspomnienia. Doskonale pamiętam, jak wraz z młodszą siostrą kochałyśmy się bawić w holu. Czasami naprawdę bardzo chciałabym wrócić do tych czasów, do czasów, kiedy moim największym problemem było jak ubrać moją ukochaną lalkę. Tak bardzo zatopiłam się we wspomnieniach, że nie zauważyłam, iż znalazłam się pod drzwiami salonu. Pociągnęłam za gałkę od wejścia, połykając przy tym głośno ślinę. Byłam bardzo zestresowana. Zdawałam sobie sprawę, iż ta rozmowa nie będzie należała do najprzyjemniejszych.
W środku pomieszczenia, od razu zauważyłam matkę i ojca siedzących na kwiecistych fotelach, odwróconych w moją stronę.
-Witaj w domu Hinato.- powiedziała spokojnie mama. Zawsze była taka opanowana, a w dodatku prawie nigdy się nie odzywała. Szerze mówiąc, w ciągu całego swojego życia nie rozmawiałam z nią zbyt często.
-Co cię do nas sprowadza?- zapytał podejrzliwie ojciec.
-Chcę was o czymś poinformować, ja..
-Niech zgadnę, ten twój nic niewarty chłoptaś cię okradł i przyszłaś się poskarżyć?- wtrącił się wścibsko ojczulek.
-Nie i p-proszę, daruj sob-bie te komentarze... ja...ja chcę was poinformować, że b-będziecie mieć wnuka..
Szczerze mówiąc spodziewałam się krzyków, płaczu matki, tymczasem w pomieszczeniu panowała całkowita cisza.
-Ech..- westchnął ojczulek-.. w takim razie Hinato, musisz dokonać wyboru..- odrzekł, a ja poczułam jak po plecach przeszedł mi nieprzyjemny dreszcz.-..albo zerwiesz z tym nieudacznikiem i usuniesz ciążę, albo nie licz na pomoc naszej rodziny, w żadnym, nawet najgorszym wypadku.
Zamarłam. Nie mogłam uwierzyć, że mówi to mój ojciec. Zawsze był bardzo surowy i rzadko kiedy pokazywał swoje uczucia, ale nigdy nie był aż tak nieczuły. Jak mógł postawić mi takie ultimatum? Jak mógł pomyśleć, że zabiję swoje własne dziecko...?
-W życiu nie odejdę od Naruto, a już tym bardziej nie usunę mojego dziecka!- wykrzyknęłam przez łzy, wybiegając z pokoju. Miałam ochotę uciec z tego miejsca jak najdalej, a jeszcze przed chwilą kojarzyło mi się ono z domem, z rodziną... jak ja mogłam nie zauważyć wcześniej jakimi ludźmi są moi rodzice!
-Jedźmy stąd!- wrzasnęłam do Tenten, gdy tylko weszłam do auta.
-Hina...
-Jedź! Opowiem ci gdy wrócimy do domu i przyjedzie Naruto!- krzyknęłam, a zaraz po tym wyjęłam komórkę. Muszę do niego zadzwonić, tak bardzo chcę go zobaczyć..
-Kurwa...
-Co jest?- zapytała ostrożnie Ten.
-Ma wyłączony telefon, a właściwie dlaczego my stoimy?
-Wydaje mi się, że ktoś miał wypadek wszędzie jest policja i karetki, a w dodatku zrobił się straaaaaszny korek!
-Pewnie znowu jakiś pijany kierowca! I bardzo dobrze, przynajmniej będzie o jednego kretyna mniej!- warknęłam, zaciskając pięści.
-Hinata... nie poznaje cię!- wrzasnęła, lekko się uśmiechając, gdy niespodziewanie, zrobiła się cała blada.
-Ej, dobrze się czujesz?- zapytałam z troską,bo naprawdę, wyglądała jakby zobaczyła ducha.
-H-hinata... cz-czy to nie jest auto N-naruto?- powiedziała Tenten oglądając się w stronę rozbitego o drzewo pojazdu.
-To...NIE...PROSZĘ, NIE!!!- wykrzyknęłam, połykając słone łzy i nie wiele myśląc wybiegłam z auta.
-Co pani robi?! Proszę wrócić do auta!!!- warknął jeden z policjantów. Nagle przestałam słyszeć co do mnie mówi. Poczułam, jak świat wiruje mi przed oczami, jak moje serce zaczyna bić coraz mocniej. Widziałam... jak ojciec mojego dziecka, jak mój ukochany... jest chowany przez jednego z policjantów, do czarnego wora. Nie był uśmiechnięty, tak jak zwykle, jego wyraz twarzy był taki smutny, jak by nie chciał jeszcze umierać!Jakby chciał jeszcze ze mną zostać! Nie, to, to nie jest prawdziwe! On..on nie mógł zginąć, jego marzenie... jeżeli zginął, to ono nigdy się nie spełni!!! To nieprawda!!
\
Ooooooo wreszcie ktoś go zabił! Patrzcie i uczcie się od niej! Swój człowiek!
OdpowiedzUsuńTo jeeest... Ekhm... Biedna Hinata. Ojca ma okropnego. A potem Naruto, jej jedyna podpora nie licząc Tenten ginie... Masakra.
Chociaż i tak jestem wniebowzięta xD Ale to ja, więc się nie przejmuj.
Hiashi to kutas. Ale to jej powinno jakoś ukształtować charakter myślę. Teraz czekam na pyskującą Hinatę i seksownego lekarza Itachiego *3*
Sory za ewentualne byki. Jestem na tele xD
Tsu...
UsuńWspółczuje Hinacie ojca. To straszne, kazać własnej córce usunąć ciążę.
OdpowiedzUsuńHoshi: Mi tam się podobało ^_^
Ech, bo ty w ogóle dziwna jesteś -_- ... chociaż mi też się podobało xD
Naruto umarł... hmm, to smutne T.T
Hoshi: Masz chusteczkę *podaje chusteczkę* No cóż, Naruto nie żyje... ale jest jeszcze Itachi ^_^ Współczuje Hinacie, ale mimo wszystko nie mogę się doczekać Hiny i Itasia razem *Q*
Pozdrooo ;***
Oj, oj, oj jakie smutne :< fajny rozdzialik, ale zauważyłam dwa błędy "z tond" i "piany", w sumie dwa to nie jest tragedia, ale powiadamiam :)
OdpowiedzUsuńNo Hinata to ma w życiu źle - wyrodni rodzice, śmierć ukochanego, białaczka :< naprawdę przykre, jeszcze by sobie ze wszystkim dała radę, gdyby nie śmierć Naruto, gdyby mógł ją wspierać :<
Hiashi to dupek, żeby kazać własnej córce, usunąć własnego wnuka >.> na takich o epitetów nie starcza -.-
No to teraz czekać na seksownego lekarza xD jak bieżące opowiadanie ;D
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny :)
dziękuję :)
Usuńa za te błędy o matko, jaki wstyd już poprawiam xD
Z małym opóźnieniem, ale przeczytałam. :)
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, chociaż nie ukrywam, że strasznie zdenerwował mnie ojciec Hinaty. Jak możne być tak nieczułym?! No kurcze, ale to przecież jej rodzić jest! Powinien jej pomóc albo coś..a nie stawiać ją przed takim bezsensownym wyborem!
No, to napisałam co mi leżało na żołądku xD
Poza tym, to miłe, że Hinata ma taką przyjaciółkę. Przynajmniej ona jest taka, jaka być powinna ^^ A wypadek Naruto był dosyć smutny. W sumie, szkoda mi go, skoro był taki dobry.
Ciekawy rozdział, choć nie mogę się doczekać, kiedy znów pojawi się lekarz ;p
Tam było słodko i milutko, a tutaj taka tragedia! Wypadek Naruto...wstrząsające po prostu. Szkoda mi go strasznie, bo skoro we wcześniejszej części Hinatka nie była z nim, to pewnie umarł już...tak na śmierć. No i ten czarny worek już też jednoznacznie na to wskazuje.
OdpowiedzUsuńDo tego jeszcze bidna musi się męczyć z taką rodzinką. Jej ojciec zachował się według mnie skandalicznie, bo jak można swoją własną córkę tak traktować i kazać usunąć jej dziecko. Ale i jej matka nie pokazała się z dobrej stronę, bo nawet jej nie broniła, także wydaje mi się, że i ona nie jest lepsza.
Bardzo smutny rozdział, ale przyznaję, że naprawdę dobry. Strasznie współczuję Hinacie.
Chociaż się tego nie spodziewałam, zaczynam się coraz bardziej wkręcać w tego one shota. W sumie, to nawet teraz już nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się Itachi.
Pozdrawiam! :)
Nadrabiam zaległości :)
OdpowiedzUsuńGrimmjow: Zachciało jej się wyjeżdżać!
Cichaj!
A więc rozdział mega smutny T^T
Podejrzewałam, ze to dziecko Naruciaka, ale nie spodziewałam się, że to się tak potoczyło :O T^T
Tragedia za tragedią... Biedna Hinacia T^T
Oj, biedna, biedna...
Ogólnie to bardzo mi się podobał rozdział i nie słyszę sprzeciwu! >.<
A i bardzo mi się podoba charakterek Hinaci ;3
Lecem czytać dalsze rozdziały~!
~Natuśka-chan & Grimmjow
Livka-chan:Super rozdzialik ^^.A przy okazji To właśnie ja poprosiłam o tego one-shota.
OdpowiedzUsuńStarrk:A mnie nie przedstawisz?
Livka-chan:Nie...teraz jak widzisz recenzuje.
Starrk:Taa jasne...
Livka-chan:No więc Naruto kelnerm ...super i ojcem dziecka troche mnie.
Starrk:A ojciec Hinaty to chyba nie ma zmiłuj
Livka-chan:No co ty....i Naruciak nie żyje uuuu biedna Hinacia została sama.
Starrk:Wiesz Hinacia mówiła ,że to był wypadek jakiegoś pijaka....czy Naruto dużo pił
Livka-chan:Nie masz kedy żartować...dobra to chyba wszystko.To życze duzio weny
Livka-chan and Starrk